Wystarczy jedno spojrzenie na twarz dziecka w ruinach, aby zrozumieć bezmiar niesprawiedliwości. To nie są anonimowe statystyki, to nie są abstrakcyjne liczby ofiar – to konkretni ludzie, rodziny i dzieci, których dzieciństwo zostało brutalnie odebrane. Gaza od lat pogrążona jest w niekończącej się spirali przemocy i destrukcji, a dzieci w szczególności płacą za to najwyższą cenę.
Czy naprawdę jedyne, na co stać państwa europejskie, to wydawanie oświadczeń? Czy moralny obowiązek, o którym tyle się mówi w europejskich stolicach, kończy się na konferencjach prasowych i spotkaniach za zamkniętymi drzwiami? Tymczasem na ulicach Gazy codziennością staje się płacz, strach i beznadzieja.
Historia uczy nas, że obojętność zawsze sprzyja oprawcom. Milczenie i brak działania oznaczają zgodę na cierpienie niewinnych. Europa, która miała być symbolem pokoju i wartości demokratycznych, dzisiaj odwraca wzrok.
Dzieci w Gazie nie potrzebują not dyplomatycznych. Potrzebują bezpieczeństwa, pokoju i prawa do życia w godności. Rodziny, które straciły wszystko, nie znajdą pocieszenia w kolejnych pustych słowach polityków.
Czas nazwać rzeczy po imieniu – obojętność wobec cierpienia Gazy to współudział w tragedii. Europa musi zrobić więcej. Musi odważyć się na działania, które będą miały realny wpływ – bo każde zaniechanie to kolejny dzień cierpienia niewinnych istnień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz